Grałem w drużynie Armii Czerwonej
Najłatwiej opisać walkę bokserską. Dwaj zawodnicy, ring – sprawa jest prosta - Józef Hen, pisarz
Rz: Jesteśmy w kawiarni Czytelnika, ważnym miejscu na kulturalnej mapie Warszawy. Tutaj przez dziesięciolecia spotykali się pisarze, reżyserzy, aktorzy. Czy między ocenami kolejnych filmów, spektakli teatralnych, plotkami rozmawiało się też o sporcie?
Głównie o sporcie. Przecież większość z nas była kibicami. Nim Tadzio Konwicki wybrał sobie swój stolik pod ścianą, gdzie siadywał z Gustawem Holoubkiem, mieliśmy duży ogólny stolik, tam w rogu, na wprost wejścia. Obok, na straganie można było kupić książki. Bywał też oczywiście Stanisław Dygat, dosiadywali się inni pisarze. Omawialiśmy mecze piłkarzy, występy lekkoatletów, walki bokserów. Sprawialiśmy tym zawód takim panom z długimi uszami, którzy starali się znaleźć jak najbliżej nas, żeby wszystko lepiej słyszeć. Spodziewali się, że będziemy obalać ustrój, a my analizowaliśmy system gry reprezentacji lub taniec Leszka Drogosza w ringu. A kiedy rozczarowani odchodzili, zaczynaliśmy rozmowy, na które czekali.
Czy w latach 50. i 60. rzeczywiście sport był tak ważny, że żyły nim elity intelektualne?
Wszyscy słuchaliśmy transmisji z meczów, mistrzostw, olimpiad w radiu, a później oglądaliśmy w telewizji. I nie wymyśliłem sobie sytuacji, o jakiej już nieraz wspominałem. Rano, dzień po jakichś ważnych zawodach lekkoatletów, spotykam na osiedlu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta